niedziela, 14 grudnia 2014

Unoszę się,
lewituję
patrząc z góry
jak radzisz sobie w życiu
beze mnie przy swoim boku.

Dawno mnie tu nie było, ale to za sprawą nawału pracy.
Dopiero dzisiaj znalazłam chwilę, by coś tu dodać, dlatego też dobry wieczór!
Mieliście kiedyś takie wrażenie, że szczęście umyka wam przez palce, chociaż nie mogliście się nim dostatecznie nacieszyć?
Jakby coś, co sprawiało wam radość nagle zaczęło pierzchnąć spod waszych stóp?
Najgorsza jest w tym własna bezsilność, bo bez względu na upór i chęci
nie zatrzymacie tego procesu.
Ludzie odchodzą, stają się chłodni, zamknięci,
zostawiając was w przysłowiowej "kropce".
Nie wiecie kim jesteście i po co tak naprawdę istniejecie;
sądzicie, że przestaliście się liczyć.
Zaczyna was wypełniać złość, frustracja,
smutek, których nijak nie potraficie się pozbyć.
I co teraz? spytacie.
Chciałabym to wiedzieć.
Istnieję, nie żyję.
Egzystuję, nie jestem.
Oddycham i myślę.
Siedzę i tworzę.
Tylko po co?
Przecież już wszystko straciło sens,
wraz z odejściem jego miodowych tęczówek.


Nikt nie zatrzyma 

sztormu emocji, 
chaosu myśli,
anarchii serca.
Nikt mnie nie powstrzyma -
teraz, gdy już na niczym mi nie zależy.
______

1 komentarz: