czwartek, 4 grudnia 2014

Czuję, że jestem,
bo powinnam,
bo tu moje miejsce jest.
Cokolwiek, ktokolwiek powie.
Kocham cię
i to nie zmieni się.


Dobry wieczór! 
Dzisiejszego dnia nie mogę zaliczyć do najszczęśliwszych.
Aktualnie widzę jak moje życie rozpada się na kawałeczki,
ale jak to się mówi…?
Po burzy wyjdzie słońce.
I z tą dewizą brnę przez wszystko, w co się wpakowałam. 

~*~

- Znów tu jesteś – szepnęłam, przeczesując jego miękkie włosy. Miałam nadzieję, że ich zapach pozostanie na moich palcach i w nozdrzach przez długi czas. Brązowe oczy wpatrywały się w moje. Był przy mnie. Uśmiechnęłam się, tuląc do siebie jego umięśnione ramię. 
- Tak, jestem – odpowiedział, nie odwzajemniając mojego gestu. Ton miał chłodny.
Zmroziło mnie. Dotknęłam jego policzka, by przekonać się, że jest lodowate.
- Kochanie – odezwałam się znów, odsuwając drżącą dłoń. Wzrok utkwiony miał w jednym punkcie, tuż przed nami. Wpatrywał się w… pustkę. 
- Czy coś się stało? – Chwyciłam jego palce. Z przerażeniem spostrzegłam, że męska dłoń zaczęła się kruszyć, jak gdyby zrobiona była z prochu.
- Ty to zrobiłaś – widząc jego oczy, przeraziłam się przeogromnie. 
Zamiast miodowej tęczówki, wypełniała je szarość tak wszechogarniająca, 
że moje nogi prawie natychmiast się pode mną ugięły. 
- Odeszłaś, a ja tak bardzo cię kochałem – przebłyski jego prawdziwej duszy starały się przekazać wszystko to, co miały do przekazania. Nachylił się nade mną, by ucałować moją szyję.
Poczułam jak tracę oddech, gdy jego zęby wysysały ze mnie resztki żywota.
Nie mógł mnie mieć, więc nie pozwoliłby bym mogła żyć bez niego.
Tak jakbym potrafiła…
I rozpadliśmy się oboje, ogłuszeni tęsknotą, miłością i egoizmem.
Razem.



Słodkie słówka
niczym komar
nad uchem brzęczą.
Niech wspomnienia odejdą
i zabiorą smutek.

2 komentarze:

  1. jeju misia cudownie piszesz ♥
    serio, kocham Cię za to
    przecież Ty pisarką zostaniesz :D
    zakochałam się i czekam na więcej *o*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale zajebiste. ;DD
    Akurat na mój humor ;(

    OdpowiedzUsuń